+1
Zeus 19 września 2017 15:52
Wstęp

Kochamy jednodniówki. Tym bardziej kiedy one są w dni wolne od pracy. Czyli kiedy do wyboru mam: spędzić cały dzień pod kołdrą i oglądać filmy, pójść na rynek i wypić piw(a)o lub pojechać gdzieś i wypić lokalny trunek. I przy okazji zobaczyć coś. To zawsze będzie opcja C.

Tak byłem i tym razem. Miasto-Państwo które od dawna chciałem odwiedzić ale jakoś nie było mi po drodze lub nawet jak było, to coś przeszkodziło plany (licencjat) i musiałem przełożyć na inny raz.

Mowa tutaj o Belfaście. Stolica "Ulsteru" albo znaną pod Irlandią Północną. Miasto dość specyficzne, z historią (szczególnie od 1900 do 2005 roku) bardzo krwawą i przez jakiś czas nawet zbyt niebezpiecznym miastem.

Bakcyl o Irlandie, wpadł jak dostałem moją pierwszą płytę U2. Była to Best of 80-90. Czyli same hity.
Mama jak słyszała ze leci U2, zaczęła mi opowiadać ciut o nich. Np. ze New Years Day jest o Solidarności no i o Sunday Bloody Sunday. Krwawa Niedziela w Derry. Kiedy Wojsko Brytyjskie strzelało do ludzi którzy brali udział w manifestacji.

Były to rok 2005 lub 6. Wtedy ciocia Wikipedia istniała, ale połączenie do internetu było za drogie. Więc została Encyklopedia PWN, i szukanie pod hasłami: Irlandia, Belfast, U2, IRA, Derry. Żeby pozbierać co raz więcej informacji o tym kraju.

I powstał pomysł. Ze polecę do Irlandii. I zobaczę U2. Z bliska.
2009 Lecę do Éire z ekipą zobaczyć U2. W planach była jednodniówka do Belfastu. Niestety Guinness wygrał.
2015 Lecę do Belfastu, na 3 nocki. Niestety, obrona wpadła wtedy, i znów nie udało się.
2017 @seba pisze mi na Face. Hej Zeus. Jednodniówka do Belfastu za parę jurków. Wylot z Gdańska powrót do Katowic. 16/9. Lecisz?
Feck (jak powiedział by ojciec Ted), oczywiście. Lecimy!

Do Gdańska, Francą także za parę jurków (tyle co PKP) i okazja spotkać się z ekipą na jedno-dwa piwa.

I kółeczko powstało:


F4F1.jpg



Będąc w Pyrzowicach, do tego w niedzielę rano, to grzech nie pojechać do Babci i Dziadka w Bielsku na kotlecika i rosołku. Więc powstał taki plan

Kraków - Gdańsk samolotem prosto z pracy
Gdańsk: te słynne 1-2 piwka
Gdańsk - Belfast francą
Belfast: program był gotowy od 2 lat co i jak :D
Belfast - Katowice Landrynka, nocka w terminalu
Do Katowic, słynnym połączeniem przez Bytom <3
Katowice - Bielsko Koleją i potem Lajkonikiem do Krakowa.

Intensywny weekend, nie powiem. Ale warto.

Biorę się do pisania, jak szybciej mogę!

Więc, lads, grab a beer and Sláinte!


f4f2.jpg

Bunkrów nie ma, ale i tak jest fajnie

Uwielbiam jak piątek kończy się pracą i zaczyna się podróżą. A jeszcze lepiej samolotem.
17:00, kaszkiet na głowę, szybki odrzew do wszystkich w biurze jak Bradley Cooper w Kac Vegas

Image

I szybko uderzam na 208 na lotnisko w Balicach. Kontrola, spacerek i pit stop na regenerację przed Spotkaniem w Gdańsku


KRK.jpg



Lot do Gdańska? Beż konfliktowy. Fajny personel (jak na każdej krajówce) i lądujemy przed czasem na lotnisko im. Lecha Wałęsy. MyTaxi, i uderzamy na stare miasto.


2.jpg



Do Gdańska zawsze chętnie wracam. Polubiłem to miasto. Tą bryzę, ludzi, architekturę. Czuję się jak w domu. Tylko z lepszą architekturą :P

Spotykamy się z ekipą Gdańską i uderzamy na miasto


1.jpg




3.jpg




4.jpg



No i te słynne: 1 piwo z benefit


piwko.jpg



Spacery po mieście, i powrót na lotnisko na krótką drzemkę przed porannym wylocie.

Śniadanko


GDN.jpg



Przelot do Belfastu, raczej cały w kimono, i przed 9 wita nas stolica Ulsteru, Belfast


DSC00910.jpg

Murale - Część 1sza

Kontrola paszportowa trochę nam zajęła czasu. U mnie pracownik migracyjny chciał sprawdzić oprócz paszportu także dowodu osobistego. Kij wie.

Szybkie korzystanie z toalety i uderzamy na autobus 300A które nas dowiezie do centrum Belfastu. I już jesteśmy lżejszy od 10.5 GBP

Podróż do centrum dość przyjemna, wygodna. Nawet słonce było, i już byliśmy w dobrych myślach ze będzie tak cały dzień. Naiwny...

No dobrze. Jak greckie przysłowie mówi, ze Głodny niedźwiedź nie tańczy. Trzeba zjeść porządnie poranne śniadanie, typowo angielskie, żeby mieć siłę do południa.
Wybór wpadł na Maggies May, gdzie każdy mi polecał w tym miejsce.


1.jpg



Ciekawy wystrój


2.jpg



No i pierwszy szok językowy. To znaczy gwarowy. Niby to angielski, niby to Gaelicki, ale zrozumieć za pierwszym razem nie da się. No może to wina braku kawy. Kij wie.

Full Fry postawia nasz na nogi


full fry.jpg



I zaczęły poszukiwania busa typu Hop On - Hop Off.
Nie jestem zwolennikiem takiego rodzaju podróży, ale tutaj niestety żeby zobaczyć większość musiałbym przeznaczyć 2-3 dni, i szukając komunikacji miejskiej.

Czekamy przy Queen's University, najstarszym Uniwersytetem w Irlandii Północnej (zbudowany w 1849, nazwany na część królowej Wiktorii)


3.jpg




4.jpg



Do czasu kiedy nasz piętrowy bus przyjeżdża i pakujemy się do góry.

Jedziemy, przewodnik coś bredzi, gdzie można pójść na imprezę, gdzie się napić (takie towarzystwo było w autobusie) a my oglądamy na zewnątrz.


5.jpg



Nasz punkt, żeby wysiąść w dzielnicy Republikanów - Katolików - Irlandczyków, czyli The Falls.


6.jpg


Dzielnica The Falls. Już widać ze w tablicach są 2 napisy. Po Angielsku i Gaelicku


7.jpg



Powiecie, czemu takie ciśnienie, żeby wysiąść w dzielnicy Falls.

Powód jest jeden. Murale.

Murale w Irlandii Północnej odegrali ważną rolę, w trakcje czasów: The Troubles. Szacuje się ze w Belfaście i Derry (Słynne miasto, które U2 napisali piosenkę Sunday Bloody Sunday) znajdziemy ponad 2000 murali od 1970, i około 500 są w idealnym staniem. W Belfaście murale są podzielone na 2 części. Część Republikańska (The Falls i ulica Bombay) i Rojalistów/Unionistów z Ulsteru (ul. Shankil)

The Falls, był także siedziba (lub znaną także jako Koń Trojańskiej) Oficjalnej IRA i Prowizorycznej Irlandzkiej Armii Republikańskiej, dlatego rząd Brytyjski postawił tam około 3000 Brytyjskich żołnierzy w 1969, w celach uspokojenia napięć. Jedynie co skutkowało, to wzrost poparcia IRA, i powstanie "Ghetta The Falls". Do 2005, dzielnica była zamknięta wieczorami, i bójki-strzelaniny między IRA i UVF (Armia wolontariuszy Ulsteru) było coś normalnego.

Wysiadamy przy jednych z bram, do The Falls.


20.jpg



I zaczynam mieć dreszcze, próbując wyobrazić, jak tu ciężko musiało być parę lat temu.


19.jpg



Drzwi zamknięte, snajperzy z Wojska Brytyjskiego podglądając co mieszkańcy robią, IRA przygotowująca jakiś zamach.

I pierwsze z Murali które widzimy. Cytat z piosenki Johna Lennona, Imagine


18.jpg



I obok murala Frederika Douglassa


17.jpg



Afroamerykanin, walczący o zniesienie niewolnictwa w USA.

Solidarność więźniów Jeńców Wojennych IRA i Palestyny


16.jpg



No i najnowszy mural, z Fidelem


15.jpg




14.jpg




13.jpg




12.jpg




11.jpg



I słynne, z Bobby Sandem, irlandzkim republikaninem, liderem IRA. Więziony wraz z innymi członkami organizacji jako kryminalista głodował, żądając uznania ich za więźniów politycznych. W czasie strajku został wybrany na posła do Izby Gmin. Zmarł po 66 dniach.


10.jpg



Siedziba partii Sinn Féin, partia polityczna o nacjonalistycznym charakterze, walcząca o połączenie Irlandii. Niestety, tym dniu, nieczynna.


9.jpg



I na koniec, jeden z moich ulubionych murali


8.jpg



To tyle, z The Falls. Pakujemy się do autobusu i jedziemy dalej.Murale cz. 2 i ciut o Titaniku i Jurka Najlepszego

Wsiadamy znowu do czerwonego busa. Tym razem, innym przewodnikiem, panem Stanleyem. Starsza osoba, ale za to gada ciekawiej o Belfaście, bardziej o historii nić gdzie poimprezować wieczorem. Wielki plus!

Przechodzimy ponownie mural Bobby Sandsa, bramę i przejazdami pooglądać inne murale. Ale nie w domach, ale w murze co Anglicy zbudowali żeby zatrzymać buntowników w Getcie.


1.jpg



I znowu mury. Tym razem pomalowane przez różnych artystów (coś w rodzaju East Side Gallery w Berlinie) i nawet przez samego Dalaj Lamie


4.jpg




5.jpg




6.jpg



żeby wjechać do angielskiej dzielnicy, do ulicy Shankill albo jak miejscowy znają ją jako Auld Kirk Gate czyli Stara droga do Kościoła.

Tutaj powstała słynna formacja UVF - Ulster Volunteer Forces, formacja która miała być pomocnikiem Armii Brytyjskiej w czasach: The Troubles, ale zasłynęła jako grupa która dewastowała Irlandzkie posiadłości, tak jak pierwszy tydzień po powstaniu UVF, i zdewastowanie pubu Irlandczyka. W czerwcu 66, Irlandczyk wychodzący z Pubu, został zabity przez UVF, dostając wtedy nową ksywę: Shankill Butchers. Po tym incydencje, Katolicy/Republikanie z The Falls zostali Persona Non Grata w Shankill tak jak Royalisci z Shankill w The Falls.

Pierwsze murale powstały w latach 70 w Shankill. Pierwsze w nich to przywitanie ludzi, w Shankill


2.jpg



I zamian flagi Irlandzkiej, mamy Union Jack


3.jpg




7.jpg




8.jpg



I królowa, która dla nich (jak w całej Wielkiej Brytanii) osoba nie do ruszenia


9.jpg



Oprócz flagi wielkiej Brytanii, znajdziemy także Czerwoną Rękę. Red Hand albo Lámh Dhearg po gaelicku, to dawny pogański symbol Irlandii. W 13 wieku zostało dodana jako herb do flagi Ulsteru. Historia symbolu do dziś jest nie znana. Najbardziej prawdopodobna, to ręka mitycznej postaci z Ulsteru, Conall Cernach, chcąc sprawdzić czy bohater Cú Chulainn umarł, dotknął ręką jego blizny, i cała ręka była we krwi.

W 1972 została symbolem paramilitarnej grupy wojskowej z Ulsteru, Red Hand Commandos.

Wyjeżdżamy z ulicy Shankill do Crumlin, która także zagrała ważną rolę w historii Belfastu. Po lewej znajdziemy więzienie (brak zdjęcia), Crumlin Road Gaol, w skrócie The Crum.
To jedyny budynek-więzienny który przetrwał z czasów Wiktoriańskich, i był czynny do 1996. Znano go także jako Europejski Alkatraz, bo nie było opcji żeby ktoś uciekł z stamtąd. Jednak się pomylili. Dziś działa jako muzeum, i w trakcje wycieczki można zwiedzić miejsca gdzie mieszkali osoby takie jak: Éamon de Valera (przywódca Powstania Wielkanocnego, przywódca Sinn Féin, prezydent Republiki Irlandzkiej, dla filmozerców Alan Rickman zagrał go w filmie Michael Collins), Martin McGuinness (wojownik IRA, przewodniczący Sinn Féin w Irlandii płn. i minister Irlandii płn) i Bobby Sands.

Naprzeciwko, Wysoki Sąd, który jest także nieczynny od 1998. Obecne plany to przerobienie go na hotel


10.jpg



Ostatni przystanek Hop Offa, to ulica Donegal. Dzielnica LGBT, pełna barami pod tym tematyką takie jak Kremlin Bar i pomnik witającego Lenina


12.jpg



Ale także ciekawym kościołem św. Patryka


11.jpg



Koniec tej trasy przy ul. High. Szybki spacerek do zwiedzenia zegarka Alberta, z 1869, na część księcia Alberta. Słynny jako Zegar Prostytutek, gdzie marynarze mogli szybko znaleźć zabawę na noc, a teraz punkt spotkań miejscowych, tak jak w Krakowie: Spotkamy się pod Adasiem. Odrestaurowany nie dawno, po zamachu IRA w 1992 obok niego.


13.jpg



I znowu świetne graffiti


14.jpg




15.jpg



Powrót do High street


16.jpg



Żeby zobaczyć kolejną atrakcję, tam gdzie Titanic powstał.

Przez most Elżbiety widzimy tamę Lagan, zbudowany w 94, w celach czyścenia wody i powrotu ryb (łososia) i fok.


17.jpg



W molo Titanika, znajduje się interaktywne muzeum Titanika ale i siedziba firmy White Star Line (firma co zacumowała Titanika) obecnie Carnival Corporation.



Dodaj Komentarz

Komentarze (7)

jolkah 19 września 2017 17:50 Odpowiedz
Super! też się biorę za swoją relację :)
ind-globtroter 3 października 2017 23:50 Odpowiedz
Super relacja i klimatyczne miasto. Byłeś w muzeum Titanica?Na teren dawnej stoczni wstęp jest darmowy czy w jakimś pakiecie?Czym się różnią te opcje:http://titanicbelfast.admit-one.eu/
zeus 3 października 2017 23:54 Odpowiedz
Nie byłem, bo już byłem na podobnej wystawie w Atenach parę lat temu :)Co do stoczni nie mam pojęcia, bo lało jak fix, but mi się rozwalił i nie chciało mi się z busa wysiadać.
zeus 26 października 2017 15:31 Odpowiedz
Hm, no to warto zakończyć relację, żeby mieć czyste konto przed podróżą i przygotowania nowej relacji po powrocie :)Czy warto było, tak krótko? W sumie, i tak i nie. Fajnie było, tak fajnie spędzić sobotę, niż spędzić w jakimś klubie w Krakowie, i przynajmniej zobaczyć coś nowego. A czemu nie? Irlandia Północna ma sporo do zaoferowania, i 1 dzień to o 2-3 dni za mało. Fani Gry o Tron znajdą multum rzeczy/miejsc, Giant's Causeway, destylarnia Bushmilsa, Derry/Londonderry i tak do oporu. Warto kupić bilety (a da się tanio kupić), spakować plecak, kaszkiet, wynająć auto i zwiedzić to wspaniałe miejsce!
102470 26 października 2017 16:12 Odpowiedz
Kto przekłada obwarzanka szynką?? :shock:
zeus 26 października 2017 16:14 Odpowiedz
Ten który nie ma miejsca na talerzu, i nie chciało mi się kolejnego brudzić :P
kasica88 26 października 2017 16:18 Odpowiedz
@Zeus Fajny trip, a lisie piwko to juz w ogole wspaniale:)